LENNI LENAPE
Nestorzy Wschodniego Wybrzeża


zdjęcia Andrew J. R. Wala

 

Autor zdjęć z Elizabeth Munson, rzecznik Rady Nanticoke-Lenni Lenape
z New Jersey i koordynator ds. edukacji

 

 

 

 


 

Jestem intruzem!

Prawo międzynarodowe uznało, że nie ma przedawnienia dla "zbrodni przeciw ludzkości", Oficjalnie oznacza to, że tropić się będzie i karać ludobójców, którzy gdzieś jeszcze przeżyli w ukryciu, a ich złoczyńców nie zaniecha się piętnować w przyszłości. Prawo winno więc piętnować w historii świata wszystkie popełnione zbrodnie ludobójstwa. Omija się je wszakże tam, gdzie oskarżonymi są zwycięzcy...

Zdałem sobie sprawę, że hitlerowskie Drang nach Osten i Lebensraum to dokładnie to samo w stosunku do nas, Słowian, co Manifest Destiny i "przestrzeń życiowa" w stosunku do Indian; że nas we wrześniu 1939 zmiażdżyła również "wyższa militarnie cywilizacja"; że Słowian, Żydów i Cyganów hitlerowcy tępili tak, jak Hiszpanie, Portugalczycy, Holendrzy, Anglicy i Amerykanie tępili Indian; i że Hitler - wg Allana Bullocka - z podziwem wyrażał się o skuteczności głodzenia i stosowania nowoczesnej broni w eksterminacji tubylców Stanów Zjednoczonych, a koncept "rezerwatu" posłużył zorganizowaniu obozu koncentracyjnego.

Prawda o podboju Ameryki, którą można wysupłać z materiałów źródłowych, jest porażająca nawet wtedy, gdy o nim piszą zdobywcy. Lecz kiedy pozna się to samo w opinii podbitych, kiedy się sobie zda sprawę, że najbardziej "zhumanizowane" spojrzenie Europejczyka jest przeważnie zaprawione wyższością i pychą, wtedy dopiero ogrom dokonanego zła przygniata nas zupełnie. Współcześni jednak rzadko chcą o tym pamiętać. To są dla nich rzeczy przebrzmiałe.

- Co czytasz? - zadała mi pytanie pewna amerykańska "inteligentka", gdy w pracy, korzystając z telefonicznej ciszy, zagłębiłem się w lekturę. - Ach, to coś o Indianach, dokładnie Red King's Rebellion, historia pewnej wojny w Nowej Anglii... Nie dokończyłem, bowiem rozmówczyni zakrzyknęła z ironią w głosie: - Kto dziś czyta o Indianach!

Inny mój rozmówca, rodak, podsumował dyskusję w sposób bardziej wyrafinowany: - To było wieki temu. Nie moi rodzice mordowali Indian, dlaczego mam się tym teraz przejmować. Stało się, trudno. Takie jest życie. Myśmy wybili do nogi Jaćwięgów, czy przez to mam teraz zakładać pokutną włosiennicę i się biczować?

Mój interlokutor, jak widać historycznie oczytany, wiedział o Jaćwięgach. Ale porównania użył kiepskiego, nie biorąc pod uwagę faktu, że to Jaćwięgowie stałymi napadami i grabieżami ziem polskich sami sprowokowali bezlitosną pacyfikację, dokonaną zresztą rękami Krzyżaków w XIII wieku. Los zgotowany Indianom obu Ameryk nie był wszak rewanżem za ich napady na kraje Europy... Amerykanin, który powiada, że nie jest odpowiedzialny za zbrodnie przodków, tylko pozornie się rozgrzesza, bo "spokój niewinności" czyni go nieczułym na kontynuację polityki zagłady w czasach naszych. Grek, Polak czy Czech, zapominając o losie Indian i przyjmując rezydenturę amerykańską, korzysta z "faktów dokonanych", akceptuje historyczne ludobójstwo, które otworzyło mu drogę "do raju". Cóż bowiem uczynili, by zakazać masowej sterylizacji kobiet indiańskich dokonywanej w 70. latach naszego wieku? Co uczynili przeciw umorzeniu śledztwa w sprawie licznych mordów na Indianach w Dakocie Południowej? Nasz spokój sumienia jest ignorancją i pragnieniem zapomnienia ohydnej przeszłości. Indianie - w tym kontekście - uważani są za "wymarłe dinozaury". Ale oni żyją i nie zamierzają być "znikającą rasą".

Profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego, Wendell H. Oswalt, wydał w latach 60. książkę pod dobroduszno-nostalgicznym tytułem: This land was theirs (To była ich ziemia). Nie, nie, ta ziemia jest ziemią Indian w dalszym ciągu. Nie ma takiej moralności, nie ma takiego prawa w "cywilizowanym" świecie, które sankcjonowałyby przemoc i ludobójstwo.

Więc kiedy uczestniczę w indiańskim pow wow, kiedy rozmawiam z zaprzyjaźnionymi Indianami, mimo że są dla mnie mili, gdzieś głęboko czuję ból i wstyd. Jestem intruzem na ich ziemi. I mam tylko nadzieję, że zaangażowanie w odsłonięcie okrutnej prawdy moim rodakom złagodzi moją winę korzystania z nikczemnego "faktu dokonanego".

Fragment felietonu, który w całości ukazał się w polonijnym miesięczniku "Teraz" (Filadelfia), 18 lutego 2000 roku.

Andrew J. R. Wala jest prezesem Polsko-Amerykańskiego Towarzystwa Etnograficznego im. Bronisława Malinowskiego (PAES/PATE) z siedzibą w Atlantic City (stan New Jersey).

 

Seria: LENNI LENAPE Nestorzy Wschodniego Wybrzeża

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11


1-3 Mark Quiet Hawk Gould, przewodniczący Rady Nanticoke-Lenni Lenape
4 Elizabeth Munson, rzecznik Rady i koordynator ds. edukacji
5 Bart Cartwright, Lenni Lenape z Filadelfii
6 Bruce Drummer Boy Morris, Nanticoke z Delaware
7 Lenni Lenape
8-9 Perry Proud Bird Loatman, przedstawiciel Rady
10 Leon Loatman
11 Lenni Lenape


Andrew J. R. Wala
LENNI LENAPE
Nestorzy Wschodniego Wybrzeża

W połowie XVI wieku, a więc w okresie pierwszych, sporadycznych kontaktów Indian północnoamerykańskich z europejskimi podróżnikami, teren dzisiejszego stanu New Jersey zamieszkiwały liczne grupy Lenni Lenapów. Bez wątpienia trafiali też do Lenapehoking (bo tak Lenapowie nazywali swoją ojczyznę) indiańscy kupcy z dalszych okolic; wpadały również wojenne wyprawy Mohawków, Seneków czy Susquehannocków. Żadne z wymienionych tu plemion nie usiłowało jednak osiąść na tych ziemiach na stałe. Mimo podziału na szereg grup, które rządziły się suwerennie w swoich osadach, posiadali Lenni Lenapowie szacunek innych Indian, uważających ich za - jakbyśmy to mogli dziś nazwać - nestorów wśród Indian Wschodniego Wybrzeża.

Dzisiejsze New Jersey było "centrum" Lenapehoking. Poza jego dzisiejszymi granicami Lenapowie zamieszkiwali południowy brzeg rzeki Hudson, zachodni i południowy brzeg rzeki Delaware, czyli wschodnią Pensylwanię i północne ziemie obecnego stanu Delaware. Owo centrum Lenapehoking Lenni Lenape nazywali Scheyechbi. Można przypuszczać, że nazwa ta odnosiła się do terenów New Jersey na południe od rzeki Raritan i obejmowała środek i południe dzisiejszego stanu. To, co przyzwyczajeni do porządków europejskich osadnicy nazywali trzema grupami czy odłamami Lenapów, mianowicie Munsie, Unami i Unalachtigo, było raczej dialektami, którymi posługiwali się ci Indianie odpowiednio na północy Lenapehoking, w środkowych i zachodnich jego terenach oraz na południowym wschodzie. Ogólnie zaś Lenni Lenapowie należeli do wielkiej algonkińskiej rodziny językowej.

Populację Lenni Lenapów w wieku XVI szacowano bardzo różnie. Obecnie przyjmuje się liczbę 24 tysięcy jako dość ostrożną i konserwatywną. Najliczniejsze osady krajowców znajdowały się zwykle na brzegach rzek lub tam, gdzie dostępna była przede wszystkim woda pitna. Pierwsi Europejczycy zanotowali, że osada Chickohoki (w obrębie dzisiejszej stolicy, Trenton) była - jak im się wydawało - największa i najliczniejsza w Scheyechbi. Do dużych skupisk tubylczych należał też obszar Minisink, pośród wzgórz na północy New Jersey. Dziś w centrum Minisink leży kolonialny skansen Waterloo, a zrekonstruowano tam także osadę Lenapów Minisink.

Z opisów wczesnych kolonistów, głównie Williama Penna, wiemy, że pod względem fizycznym Indianie Lenni Lenape wyróżniali się wzrostem wyższym od średniego, postawą wyprostowaną i szczupłym, umięśnionym ciałem. Otyłość była nieznana, toteż gubernator szwedzkiej kolonii, Johann Printz, odznaczający się potężną tuszą był przez nich złośliwie przezywany "brzuchem". Karnację skóry mieli śniadą, "o podobnym odcieniu jak Cyganie w Anglii, (...) oczy (...) małe i czarne, nie inne niż u przeciętnego Żyda, (...) a wielu z nich (...) nosy jak Rzymianie". Włosy Lenapów były proste i czarne, choć zdarzały się także o odcieniu brązowym. W upalnym, wilgotnym sezonie letnim Indianie obojga płci nosili odkryte torsy. Biodra mężczyzn okrywał rodzaj szala z wyprawionej miękko sarniej skóry, który przewlekano raz z tyłu przez rodzaj paska umieszczonego w pasie, w dół po pośladkach, przez krocze ku górze brzucha i następnie przewlekano przez ten sam pasek z przodu. Kobiety nosiły spódniczki z takiej samej skóry, sięgające kolan.

Lenapowie byli Indianami osiadłymi, uprawiającymi ziemię. Sadzili głównie kukurydzę, dynię, czarną fasolę i skwasz (squash). Zbieractwo dziko rosnących jagód, orzechów i polowanie zaledwie uzupełniało dietę. W lecie grupy zamieszkałe nawet w głębi lądu wędrowały nad ocean, gdzie odławiano małże, kraby i ryby. Większość tej aktywności skupiała się na przygotowywaniu suszonych i wędzonych zapasów na zimę.

Począwszy od XVII wieku, od wzmagającej się inwazji białych osadników, do początku wieku XVIII, Lenapowie zaznali o koło czternastu epidemii europejskich chorób zakaźnych, na które organizm Indianina nie miał najmniejszej odporności. Zredukowało to ich populację do około 3 tysięcy. Napór kolonistów powodował wycofywanie się Lenni Lenapów na zachód. Część Indian ulokowała się na pewien czas w zachodniej i północnej Pensylwanii i we wschodnim Ohio. Pod koniec XVIII wieku grupy mówiące dialektami Unami i Munsie, lecz teraz nazywające siebie Delawarami, zamieszkiwały już Ohio i wschodnią Indianę. Ich dalsza migracja pod presją kolonizacyjną odbywała się w kierunkach południowym (Unami) i północnym (Munsie). W pierwszych dekadach XIX wieku Delawarowie byli już w Missouri i w Kansas, a nieduża ich grupa dotarła przez Arkansas aż do Teksasu. Końcem tej wymuszonej wędrówki stało się wreszcie tzw. Terytorium Indiańskie, które, po częściowej likwidacji w 1889 roku, otrzymało w 1907 roku status nowego stanu Oklahoma. Większa część Delawarów Munsie, (choć niektórzy wędrowali razem z Unami), zatrzymała się w kanadyjskim Ontario i w stanie Wisconsin. Żyją tam do dziś. W New Jersey pozostali ci Lenapowie, którzy przyjmując chrześcijaństwo i pewne elementy kultury przybyszów, stali się dla kolonistów niegroźni, a po jakimś czasie niezauważalni.

Przez sześćdziesiąt lat XX wieku stosunki społeczno-polityczne w USA nie tworzyły klimatu dla znaczących zmian w istniejącym układzie społecznym. Wprawdzie na wschodniej półkuli, już po II wojnie światowej, rozpoczęła się polityczna i militarna kontestacja europejskich porządków kolonialnych w Afryce i Azji, ale w Ameryce jej skutki dały się odczuć dopiero pod koniec lat 50. Zdeterminowani czarni mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i ich sojusznicy w Ruchu Praw Człowieka i Obywatela doprowadzili do historycznego przełomu na rzecz równouprawnienia wszystkich obywateli. Owo "etniczne przebudzenie" objęło też Indian amerykańskich, a w szczególności tych, którzy swoją "indiańskość" zmuszeni byli do tej pory ukrywać.

Lata 60. naszego wieku przyniosły znaczące i korzystne zmiany polityki Stanów Zjednoczonych wobec tubylców. W 1968 roku Kongres USA zatwierdził Ustawę o prawach cywilnych dla Indian, której najważniejsza część zabraniała władzom stanowym rozporządzania ziemiami należącymi do Indian bez uzyskania zgody plemienia. Rząd USA, uznając potrzebę federalnej pomocy dla Indian, poczynił tym pierwszy krok w uznaniu praw tubylczych do samookreślenia i ograniczonej autonomii. Ustawa o edukacji Indian z 1972 roku stworzyła prawną podstawę dla szkolnictwa lokalnego z akcentem na wewnętrzne i specyficzne potrzeby Indian. Następne lata przyniosły Ustawę o dobrobycie dziecka indiańskiego (1978) oddającą sprawę adopcji dzieci indiańskich w ręce plemienia i utrącającą tym samym narzucaną asymilację; a także, w tym samym roku, Ustawę o wolności religijnej Indian amerykańskich postanawiającą, że żadna agencja federalna nie może wtrącać się do indiańskich praktyk religijnych. Ruch na rzecz samostanowienia tubylców nabrał przyspieszenia w latach 80., kiedy Sąd Najwyższy wydał szereg decyzji odnoszących się do ekonomicznej, politycznej i kulturalnej niezależności w zastrzeżonych strefach plemiennych, a także stworzył prawną płaszczyznę dla bilateralnych stosunków, na zasadzie "rząd z rządem", na szczeblu federalnym i stanowym. W związku z powyższym szereg indiańskich grup społecznych, które do tej pory istniały poza specjalnie wyznaczonymi terenami rezerwatów, poczęło ubiegać się w Biurze do Spraw Indian o uznanie federalne, gwarantujące ważne uprawnienia uznanym historycznie plemionom.

W 1974 roku potomkowie Lenapów i Nanticoków z Gouldtown zawiązali organizację Nanticoke-Lenni Lenape Indians of New Jersey Inc. Ich siedzibą zostało pobliskie miasto Bridgeton w powiecie Cumberland. W 1982 roku stan przyznał im rangę plemienia. Z politycznego punktu widzenia było to ważne osiągnięcie otwierające możliwość rozpoczęcia starań o uznanie federalne. Natomiast uznanie Nanticoke-Lenni Lenapów przez Delawarów z Oklahomy jest prawdziwym cenzusem ich autentyczności o ogromnym znaczeniu moralnym. Kontakty z Delawarami w Moraviantown, w Ontario, wnoszą z kolei bardzo ważny aspekt kulturowego i duchowego przeżycia.

Nanticoke-Lenni Lenape liczą dziś około 1500 członków w samym powiecie Cumberland. Biuro w Bridgeton posiada pomieszczenia administracyjne, bibliotekę i sklep ze współczesnymi wyrobami tubylczymi. Pod koniec lat 80. Nanticoke-Lenni Lenape rozpoczęli negocjacje o ziemię z zarządem Fairfield Twp., gdzie historycznie zlokalizowana była tubylcza osada. Rozmowy te dopiero po kilku latach przyniosły pozytywny skutek. Plemię uzyskało 28 akrów ziemi, na której powstanie Centrum Indiańskie, jak jesienią 1996 roku donosił artykuł w "Lenape Times". Członkowie plemienia czynnie angażują w sprawy tubylcze na szczeblu stanowym i federalnym. Lewis Gray Squirrel Pierce jest członkiem New Jersey Commission on Native American Affairs, powołanej przez gubernator stanu. Alfred Sammons i Kenneth W. Ridgway prowadzili rozmowy w Waszyngtonie w ramach Narodowej Koalicji na Rzecz Suwerenności Indian (będącej organizacją plemion federalnie nieuznanych), gdzie dyskutowano poprawki do proponowanego ustawodawstwa dotyczącego federalnych kryteriów uznawania narodów indiańskich. Sammons został wybrany jednym z delegatów Dystryktu Wschodniego. Nanticoke-Lenni Lenape biorą również udział we wszelkich imprezach kulturalnych i historycznych organizowanych przez władze lokalne, powiatowe i stanowe, prezentując swą odradzającą się tradycję, muzykę i kostiumy.

Fragment wykładu wygłoszonego w 1998 roku podczas VII Seminarium Antropologicznego Polsko-Amerykańskiego Towarzystwa Etnograficznego im. Bronisława Malinowskiego. Pierwodruk: "Zeszyty Naukowe PATE/PAES", pod red. Krystyny Baliszewskiej i Andrzeja J. R. Wali, nr XIX: "Od Brotherton do Bridgeton. Indianie New Jersey w XIX i XX wieku", Atlantic City 1998. Przedruk w Polsce "Tawacin" nr 3[51], jesień 2000. Zob. także Referaty Seminariów Antropologicznych 1990-2000, PAES/PATE - TIPI, Atlantic City - Wielichowo 2001.

 

Seria: Intertribal Pow-wow w Budd Lake, w New Jersey, 27 sierpnia 2000

Lato, jak co roku, jest sezonem indiańskich pow wow. Warto w weekend odwiedzić tubylczą uroczystość śpiewów, tańców, kolorowych kostiumów, kiermasz książek, stoiska z wyrobami artystycznymi, tkaninami i biżuterią. Wszyscy moi przyjaciele, których kiedyś namówiłem na zobaczenie pow wow "połknęli bakcyla" i teraz są regularnymi bywalcami. Państwa też gorąco zachęcam.

Zobacz także:
The Nanticoke-Lenni Lenape of New Jersey - strona Nanticoke-Lenni Lenape z New Jersey. Na stronie m.in. historia wskrzeszenia plemienia, galerie fotografii w pow wow w 1998 i 2000 roku oraz zapowiedź spotkania w 2001.
Delaware (Lenape) Tribe of Indians - strona
Delawarów-Lenni Lenape z Oklahomy. Na stronie m.in. historia plemienia, tańce, stroje mężczyzn i kobiet, nauka języka, humor i gra w piłkę.

(c) Andrew J. R. Wala 2001
Kontakt w sprawie wykorzystania zdjęć: tipi@tipi.pl